środa, 9 stycznia 2013

Co masz w środku? czyli parę słów o sobie.

Zasadniczo jestem osobą charakteryzującą się słomianym zapałem, próbowałam wielu rzeczy, a niewiele z nich zasymilowałam do swojego świata. Kiedy nastąpiło moje zderzenie z jogą byłam jeszcze w liceum, po prostu naszło mnie poczucie, że to może być coś co mi się spodoba. Spróbowałam, pierwsze zajęcia były jak łyk świeżego powietrza po wyjściu z zaczadzonego pomieszczenia... było niesamowicie przyjemnie ;)
Później szał minął, facet od jogi zaczął mnie irytować, a większość jogowej ekipy stanowiły panie w kwiecie wieku plotkujące pomiędzy psem z głową w dół a pozycją wojownika o schabie, czy innych mało na temat zagadnieniach, to nie było dla mnie. No i porzuciłam jogę na dłuższy czas.  Przełomowy moment nastąpił w 2011 roku po wakacjach, skończyłam studia licencjackie, więc zakończył się dla mnie pewien etap, postanowiłam intensywniej zacząć kolejny i odkryć wreszcie coś dla siebie, tak jakbym czuła, że do pełni szczęścia czegoś mi brakuje. Wtedy znów zaczęłam myśleć o jodze, bo przecież sama praktyka bardzo mi się podobała,to instruktor i towarzystwo demotywowało mnie do dalszej praktyki. Postanowiłam spróbować jeszcze raz gdzieś indziej, a moja mama przyklasnęła mi i zapisała się wraz ze mną. Nie ukrywam, że to również ona była motorem moich działań (dzięki mamo ;)). Zapisałyśmy się więc wspólnie do jak się później okazało niesamowitego ludka z wyjątkowym darem zarażania swoją pasją. I tak na nowo odkryłam jogę, nie tylko jako system ćwiczeń fizycznych ale także filozofię, która bardzo mi dopowiada. Rozległa wiedza na temat jogi i ogólnopojętego zdrowego stylu życia mojej instruktorki, którą chętnie się z nami (uczniami) dzieli rozpaliła moje zainteresowanie. I tak zaczęłam czytać ,dowiadywać się i coraz bardziej wchodziłam w temat. Poza tym okazało się, że w praktykowaniu asan jestem całkiem niezła, a towarzysze mej doli i niedoli (w zależności od serii asan) są fantastycznymi ludźmi. W między czasie moja mama zrezygnowała z zajęć, za to ja z tygodnia na tydzień pałałam coraz większym zachwytem i zaangażowaniem, wkręciłam się jak tylko można. Wierzcie lub nie ale joga na prawdę wiele we mnie zmieniła, zostałam wegetarianką co uważam za sukces, świetnie się czuję, mam więcej energii, patrzę na świat bardziej pozytywnie, nie irytuję się drobnostkami, staję się bardziej świadoma siebie, konsekwentna i wytrwała, nabrałam więcej wiary we własne możliwości, no i buduję mięśnie ;) 
Uważam siebie za prawdziwą szczęściarę, bo znalazłam to czego szukałam w dosyć młodym wieku, joga stała się nieodłącznym elementem mnie i mojego życia i za nic w świecie nie porzucę jej bo daje mi wszystko to czego mi potrzeba. Życzę Wam wszystkim żebyście znaleźli coś co da Wam tyle poczucia szczęścia co mnie daje joga... i niechaj się wszystkim darzy ;p
 A na koniec jedna z najbardziej znanych mantr Azji:
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Translate